lis 09 2003

"Na Łożu Śmierci"


Komentarze: 3

"Na Łożu Śmierci"

 

"Kate leżała nieruchomo na łóżku... Jedyna rzecz, która wskazywała na jej życie to otwarte oczy. Pełne melancholii... Usłyszała kroki. Spojrzała w stronę drzwi...

- Witaj, kochanie...- To była jej najlepsza przyjaciółka, Anne. Taka na dobre i na złe. Zawsze mogły na siebie liczyć, kochały się jak siostry...

Nie odpowiedziała. Nie wiedziała, co miałaby powiedzieć. Czy ma tak jak kiedyś, gdy była zdrowa, rzucić się jej na szyję i powiedzieć, że On na nią nie spojrzał, że facet od matmy znów na nią nakrzyczał za brak pracy domowej, że... że bardzo nienawidzi życia, bo On ma inną dziewczynę...?

Czy znów ma mówić, jak cierpi? Jak cierpi, bo musi żyć?

Przecież tak się wstydziła tamtych słów...

- Jak się czujesz? - z zamyśleń wyrywał ją głos Anne. Pełen strachu, niepewności...

- Dobrze - odpowiedziała słabo, ledwo słyszalnie. "Dobrze"? Przecież czuła się okropnie, chciała już odejść i uniknąć tego cierpienia! Ale co innego można powiedzieć w takiej sytuacji...?

- Wiesz, wszyscy za Tobą tęsknimy... Wszyscy. Nie możemy się doczekać, kiedy do nas wrócisz...

Zabawne. Czy ona uważa ją za idiotkę? Wiadomo, ona umrze. Przecież każdy wie!

Złapała przyjaciółkę za rękę:

- Cicho... Nie musisz mówić takich rzeczy... Ty i ja - my obie - znamy prawdę. Każdy ją zna. Umieram... Nie musisz mi mówić takich rzeczy, to bez sensu... - złapała ciężko oddech. - Jedyne, na co teraz mam ochotę... to wspomnienia.

- Dobrze... - Anne zakręciły się łzy w oczach, ale musiała być silna! Nie mogła rozkleić się przy niej... Nie mogła.

- Pamiętasz, jak... - Kate łamał się głos. - Jak każdego ranka wiosną biegałyśmy nad jezioro? Siadałyśmy na brzegu i patrzyłyśmy w dal. Nic nie mówiłyśmy, wkoło było cicho i spokojnie... Nigdy Ci tego nie mówiłam, ale kochałam te nasze wycieczki nad jezioro.

- Ja też... Albo jak poszłyśmy tam latem, z chłopcami! Pamiętasz? Mike wrzucił Cię do wody w ubraniu!

- Nigdy tego nie zapomnę!

Przyjaciółki roześmiały się serdecznie. Tak bardzo by chciały móc powtórzyć te chwile.

Siedziały tak i wspominały. Wszystko. Zdawało się nawet, że Kate zapomniała o swoim stanie.

Rozmawiały tak, gdy Kate zaczęła kaszleć. Anne przestraszyła się:

- Nic Ci nie jest?

- Nie... Nie mogę oddychać - odpowiedziała dziewczyna.

- Zawołać kogoś? - Anne była przestraszona.

- Nie... Anne... To już... Czuję to... Umieram.

- Nie! - Anne zaczęła szlochać. - Kate, proszę! Nie mów tak! Musisz zostać... Nie potrafię bez Ciebie żyć!

- Uspokój się... Twój płacz już nic nie zmieni... Kocham Cię, Anne...

- Ja Ciebie też... Bardzo, bardzo! Nigdy Cię nie zapomnę... - Anne całkowicie się rozkleiła. - Czy zawołać kogoś...? Chcesz z kimś porozmawiać...?

- Nie, dziękuję - Kate już mówiła ledwo słyszalnym głosem, ledwo łapała oddech. - Wystarczy mi, że Ty tu jesteś. Nie wołaj nikogo. Chcę w tych ostatnich chwilach być tylko z Tobą...

- Nie przeżyję bez Ciebie... Nie przeżyję! - Anne dławiła się łzami.

- Przeżyjesz... Musisz. Pamiętaj - szanuj życie. Ja nie szanowałam. Kocham Cię... Powiedz wszystkim moim wrogom, że im wybaczam. Powiedz rodzicom, że bardzo ich kocham i przepraszam za wszystko... Sama nie dam już rady... Już nie dam rady...

- Kate! Kate, otwórz oczy, proszę! Proszę...

Nie otworzyła."

By Myself

mam-tak-samo-jak-ty : :
mam-tak-samo-jak-Ty
09 listopada 2003, 13:50
Bardzo dziękuję... Miło mi :) Masz rację, Kate chciała odejść. Ale tylko dlatego, bo była ciężko chora... Bo gdyby była zdrowa, na pewno chciałaby żyć. Ale nie miała już siły...
blog_samobójczyni
09 listopada 2003, 10:33
kurde jaka ja jestem głupia przecież to twoje... ale pięknie piszesz...
blgo_samobójczyni
09 listopada 2003, 10:30
jakie to smutne... ale Kate sie cieszyła ze już odchodzi... hmmm wiec można to nazwać happy endem?? nie chyba nie... przecież anne została... kurde ale bzdury tu pisze... prosze jeśli mozesz to napisz mi w komentach jaka to książka... pozdrawiam...

Dodaj komentarz