Archiwum listopad 2003, strona 1


lis 09 2003 "Ostatni List Samobójczyni"
Komentarze: 6

"Ostatni List Samobójczyni"

***

"Siedzę na parapecie. To zabawne - zawsze miałam lęk wysokości. A w końcu mieszkam na dwunastym piętrze! Jednak nie boję się... O nie. To dziwne uczucie. Czuję, że po skoku stanę się wolna... Całkowicie wolna. Wolna od Ciebie!

Gdy Cię poznałam, wszystko wywróciło się do góry nogami. Nie potrafiłam normalnie funkcjonować - całymi dniami myślałam tylko o Tobie. Myślałam o tym, jak dobrze byłoby nam razem... Zakochałam się w Tobie.

Jednak Ty mnie nie zauważałeś. Robiłam wszystko, by to się zmieniło... Ciekawa jestem, czy Ty w ogóle wiesz kim ja jestem? Po tym co zaraz zrobię, na pewno się dowiesz...

Każdego dnia, gdy "przypadkowo" spotykałam Cię na ulicy, widziałam Cię z nią... "Dziwka" - tak nazywałam ją w myślach. To nie była jej wina - jasne jest, że robiłam to z zazdrości, w końcu nawet jej nie znałam.

Po pewnym czasie miałam już obsesję na Twoim punkcie. Prawie nie spałam, mało jadłam. Cały czas tylko snułam nasze wspólne plany na przyszłość... Wszystkim nagadałam, że jesteś moim chłopakiem! Wiem, to głupie... Wręcz idiotyczne. Ale teraz, po tym wszystkim, nadal sądzę, że i tak znów bym tak postąpiła.

Pewnie poczujesz się odpowiedzialny za moją śmierć! I dobrze! Może i jestem egoistyczna, ale nie tak bardzo, jak Ty...

Myślisz, że kto wysyłał Ci te listy, w których było napisane, jak bardzo Cię kocham?!

Myślisz, że kto obserwował Cię z samochodu przez lornetkę?!

Myślisz, że kto dzwonił do Ciebie i nie odzywał się?!

Ja... To wszystko robiłam ja, wiem, że to głupie, ale tak bardzo chciałam, żebyś wreszcie zwrócił na mnie uwagę...

Nie udało się. Cóż. Trudno...

Żegnaj..."

By Myself

 

mam-tak-samo-jak-ty : :
lis 09 2003 "Na Łożu Śmierci"
Komentarze: 3

"Na Łożu Śmierci"

 

"Kate leżała nieruchomo na łóżku... Jedyna rzecz, która wskazywała na jej życie to otwarte oczy. Pełne melancholii... Usłyszała kroki. Spojrzała w stronę drzwi...

- Witaj, kochanie...- To była jej najlepsza przyjaciółka, Anne. Taka na dobre i na złe. Zawsze mogły na siebie liczyć, kochały się jak siostry...

Nie odpowiedziała. Nie wiedziała, co miałaby powiedzieć. Czy ma tak jak kiedyś, gdy była zdrowa, rzucić się jej na szyję i powiedzieć, że On na nią nie spojrzał, że facet od matmy znów na nią nakrzyczał za brak pracy domowej, że... że bardzo nienawidzi życia, bo On ma inną dziewczynę...?

Czy znów ma mówić, jak cierpi? Jak cierpi, bo musi żyć?

Przecież tak się wstydziła tamtych słów...

- Jak się czujesz? - z zamyśleń wyrywał ją głos Anne. Pełen strachu, niepewności...

- Dobrze - odpowiedziała słabo, ledwo słyszalnie. "Dobrze"? Przecież czuła się okropnie, chciała już odejść i uniknąć tego cierpienia! Ale co innego można powiedzieć w takiej sytuacji...?

- Wiesz, wszyscy za Tobą tęsknimy... Wszyscy. Nie możemy się doczekać, kiedy do nas wrócisz...

Zabawne. Czy ona uważa ją za idiotkę? Wiadomo, ona umrze. Przecież każdy wie!

Złapała przyjaciółkę za rękę:

- Cicho... Nie musisz mówić takich rzeczy... Ty i ja - my obie - znamy prawdę. Każdy ją zna. Umieram... Nie musisz mi mówić takich rzeczy, to bez sensu... - złapała ciężko oddech. - Jedyne, na co teraz mam ochotę... to wspomnienia.

- Dobrze... - Anne zakręciły się łzy w oczach, ale musiała być silna! Nie mogła rozkleić się przy niej... Nie mogła.

- Pamiętasz, jak... - Kate łamał się głos. - Jak każdego ranka wiosną biegałyśmy nad jezioro? Siadałyśmy na brzegu i patrzyłyśmy w dal. Nic nie mówiłyśmy, wkoło było cicho i spokojnie... Nigdy Ci tego nie mówiłam, ale kochałam te nasze wycieczki nad jezioro.

- Ja też... Albo jak poszłyśmy tam latem, z chłopcami! Pamiętasz? Mike wrzucił Cię do wody w ubraniu!

- Nigdy tego nie zapomnę!

Przyjaciółki roześmiały się serdecznie. Tak bardzo by chciały móc powtórzyć te chwile.

Siedziały tak i wspominały. Wszystko. Zdawało się nawet, że Kate zapomniała o swoim stanie.

Rozmawiały tak, gdy Kate zaczęła kaszleć. Anne przestraszyła się:

- Nic Ci nie jest?

- Nie... Nie mogę oddychać - odpowiedziała dziewczyna.

- Zawołać kogoś? - Anne była przestraszona.

- Nie... Anne... To już... Czuję to... Umieram.

- Nie! - Anne zaczęła szlochać. - Kate, proszę! Nie mów tak! Musisz zostać... Nie potrafię bez Ciebie żyć!

- Uspokój się... Twój płacz już nic nie zmieni... Kocham Cię, Anne...

- Ja Ciebie też... Bardzo, bardzo! Nigdy Cię nie zapomnę... - Anne całkowicie się rozkleiła. - Czy zawołać kogoś...? Chcesz z kimś porozmawiać...?

- Nie, dziękuję - Kate już mówiła ledwo słyszalnym głosem, ledwo łapała oddech. - Wystarczy mi, że Ty tu jesteś. Nie wołaj nikogo. Chcę w tych ostatnich chwilach być tylko z Tobą...

- Nie przeżyję bez Ciebie... Nie przeżyję! - Anne dławiła się łzami.

- Przeżyjesz... Musisz. Pamiętaj - szanuj życie. Ja nie szanowałam. Kocham Cię... Powiedz wszystkim moim wrogom, że im wybaczam. Powiedz rodzicom, że bardzo ich kocham i przepraszam za wszystko... Sama nie dam już rady... Już nie dam rady...

- Kate! Kate, otwórz oczy, proszę! Proszę...

Nie otworzyła."

By Myself

mam-tak-samo-jak-ty : :
lis 08 2003 ...
Komentarze: 0

Patrzę w głębię Twych oczu...

I... pierwszy raz nic tam nie widzę.

Nic... zupełna pustka.

To znak, że muszę się wycofać...

 

Nie ma nas...

mam-tak-samo-jak-ty : :
lis 07 2003 "List Matki Do Córki"
Komentarze: 8

Napisane pod wpływem nagłego przypływu weny...

***

"List Matki Do Córki"

 

"Jest godzina druga. Siedzisz w swoim kojcu i ślicznie do mnie uśmiechasz.

Wiem, że jesteś najwspanialszym dzieciątkiem na świecie.

 

Tak bardzo Cię kocham. Tak bardzo pragnę pokazać Ci świat - pragnę być Twoją najukochańszą Mamusią. Jednak to nie będzie możliwe...

Gdy o tym myślę, mam ochotę krzyczeć ze złości. To takie niesprawiedliwe...

 

Chciałabym być z Tobą, gdy będziesz uczyła się chodzić.

Chciałabym być z Tobą, gdy będziesz uczyła się mówić.

Chciałabym być z Tobą, gdy będziesz uczyła się czytać i pisać.

Chciałabym być z Tobą, gdy będziesz pierwszy raz szła do szkoły.

Chciałabym płakać na Twoim ślubie...

Tak bardzo bym chciała...

Pewnie gdy dorośniesz, nie będziesz mogła pogodzić się z tym, że inne dzieci mają Mamę, a Ty nie.

Ale tak naprawdę, zawsze będę przy Tobie - nawet wtedy, gdy nie będzie mnie już na tym świecie...

 

Piszę do Ciebie ten list, ponieważ nakłoniła mnie do tego moja pielęgniarka. Prawda jest taka - jestem ciężko chora. Gdy to piszę, mam świadomość, że niewiele zostało mi życia.

Jestem chora na białaczkę.

Wiem, że jutro może mnie już tu nie być, dlatego nie staram się przedłużyć mojego życia, nie mam już nadziei. Jedyne, na czym mi teraz zależy, to to, aby ostatnie dni mojego życia w pełni wykorzystać.

Wykorzystać na bycie z Tobą i Twym Tatą.

 

Twojemu Tacie trudno pogodzić się z tym, co się dzieje. On wciąż wierzy, że ja nagle wyzdrowieję... Ale ja straciłam nadzieję, straciłam wiarę w to, że zostanę na świecie...

Bóg mnie do siebie wzywa.

 

Czuję się tak bardzo oszukana. Nigdy nie będę miała szansy poznać mojej ukochanej Córeczki, czyli Ciebie - a Ty nigdy nie będzie mogła poznać w pełni mnie... Dlatego też piszę ten list... Chcę przekazać Ci kawałek siebie, przekazać Ci to, jaka jestem, jakie mam lęki i pragnienia.

Chcę Ci powiedzieć o wszystkim.

Kocham Cię, Córeczko...

 

Ciężko mi jest to pisać. Co prawda pogodziłam się już z wizją mojej śmierci, ale gdy patrzę na Ciebie... chcę żyć, czuję, że muszę, że mam dla kogo!

 

Jesteś taka cudna. Taka niewinna. Kochana.

Wystarczy na Ciebie spojrzeć, by Cię pokochać.

Nie chcę odchodzić...

 

Pamiętam dzień, w którym dowiedziałam się, że jestem w ciąży. To był jeden z dwóch najpiękniejszych dni w moim życiu... Drugi to dzień porodu.

Gdy pierwszy raz wzięłam Cię na ręce... To było wspaniałe przeżycie! Ręce mi drżały, czułam się taka szczęśliwa...

 

A teraz, gdy masz niespełna sześć miesięcy muszę się z Tobą żegnać.

 

Nie boję się śmierci. Wiem, że ona znajdzie mnie nawet na końcu świata. Nie boję się umrzeć, po prostu nie chcę...

Stracę tyle wiosennych pikników, na których razem byśmy się bawiły i biegały, tyle letnich wycieczek, na których uczyłabym Cię pływać, jesiennych spacerów, na których zbierałybyśmy liście... Tyle ziomowych wieczorów, na których czytałybyśmy bajki...

 

Kochanie, ja odejdę. Ale zostanie Twój Tata. To wspaniały człowiek, bardzo Go kocham. Wiem, że wychowa Cię najlepiej jak będzie potrafił.

Chcę dla Ciebie jak najlepiej. Dlatego mam nadzieję, że Twój Tatuś po mojej śmierci ożeni się z jakąś dobrą kobietą. Nie mogę być egoistką - potrzebujesz matki. Twój Tata nie chce nawet o tym słyszeć, ale może kiedyś...

Mam nadzieję, że mimo wszystko nie zapomisz wtedy o mnie.

 

To okropne, że nie będziesz miała żadnych wspomnień ze wspólnie spędzonych chwil. To takie straszne... Nie będziesz mnie pamiętała.

Zostaną Ci zdjęcia. I ten list. Mam nadzieję, że czytając go, ulżę Ci trochę.

 

 

Właśnie wzięłam Cię na ręce. Patrzysz na mnie, Twoja śliczna buzia się uśmiecha.

Kocham Cię tak mocno...

Jesteś taka malutka. Boję się, że nie będę mogła Cię pilnować. Boję się, nie chcę, żeby kiedykolwiek spotkała Cię jakaś krzywda...

 

Mam ochotę krzyczeć! Dlaczego życie jest takie niesprawiedliwe?

Tyle było momentów, gdy w przypływie smutku mówiłam, jak bardzo nienawidzę życia!

Tyle było chwil, gdy mówiłam, że chcę umrzeć!

A teraz, gdy oddałabym wszystko za jeszcze parę lat życia - Bóg mnie do Siebie wzywa...

Jak ja bardzo nie szanowałam kiedyś daru życia...

 

Żałuję wielu rzeczy. Ale jednej na pewno nie. Nie żałuję, że przyszłaś na świat. Dałaś mi radość, i wiesz co? Tak naprawdę to pomogło mi przeżyć poród, to pomogło mi jeszcze przeżyć te sześć wspaniałych miesięcy.

Lekarz mówił, że dałaś mi energię. Że gdyby nie Ty, ja już dawno mogłabym nie żyć...

 

A teraz muszę odejść. Lecz zostaniesz Ty.

Chciałabym, żebyś dobrze pokierowała swym życiem.

Żebyś nie musiała niczego żałować.

Żebyś była szczęśliwa.

 

Kocham Cię...

 

Pamiętaj, że ja zawsze będę przy Tobie. I gdy będziesz miała jakiś kłopot... wstawię się za Ciebie u Pana Boga.

Bo Cię kocham.

Nigdy nikogo mocniej nie kochałam.

Kocham Ciebie i Twojego Tatę.

Kocham Was tak bardzo!

Nie mogę sobie wyobrazić, że pewnego dnia mnie już nie będzie, a Wy zostaniecie sami.

 

Chcę, żebyś mogła mnie poznać.

Dlatego napiszę Ci, że kocham muzykę. Kocham wiosnę i lato. Kocham zwierzęta. Kocham Twojego Tatę.

Kocham Ciebie.

 

Nie mogę zebrać się do zakończenia tego listu. Kojarzy mi się z zakończeniem życia, zakończeniem kontaktu z Tobą. Tak dużo pragnę Ci opowiedzieć. Jednak nie mam sił. Każde zdanie wywołuje we mnie wspomnienie bądź okropny ból. Ból rozstania.

Mam nadzieję, że gdy będziesz już dużą dziewczynką, Tata opowie Ci o mnie. Chciałabym, żeby odpowiedział Ci na każde pytanie na mój temat.

 

Pamiętaj, że gdy nawet zrobisz coś złego, i tak będę Cię kochać. Nigdy w to nie zwątp! Nawet przez moment. Nigdy...

 

Kocham Cię tak bardzo, że nie potrafię ubrać tego w słowa. Nigdy nie przestanę, nigdy!

 

Jesteś największym szczęściem, jakie mnie spotkało. Największym cudem.

Tak strasznie płaczę, pisząc te słowa.

 

Dzięki Tobie umrę szczęśliwa.

 

Kocham Cię, Córeczko.

Do zobaczenia tam na górze. W Niebie...

Żegnaj.

 

Zawsze kochająca Mamusia."

 

By Myself

 

 

mam-tak-samo-jak-ty : :
lis 07 2003 Początek...
Komentarze: 0

 

No więc zaczynamy...

Znajdziecie tu różne moje krótkie opowiadania... Może wiersze...

Zobaczymy z czasem.

Mam 14 lat, lubię pisać, kocham muzykę. Uwielbiam rzeźbić...

Jaka jestem zobaczycie, mam nadzieję, w ciągu najbliższych dni...

 

mam-tak-samo-jak-ty : :